pranie na sznurku

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy „robienie prania” szkodzi naszej planecie?

Zapewne nikogo nie zaskoczy fakt, iż odpowiedź na pytanie jest twierdząca. Zużycie energii to tylko niewielka część tego szkodliwego procederu. Największym problemem są bowiem chemikalia, które ze ściekami dostają się do wody i gleby. Ale spokojnie! Absolutnie nie namawiam nikogo do zaniechania wykonywania prania! Zaprzestanie tej czynności to przecież nie tylko nasz nieświeży zapach i zmora dla otoczenia, ale przede wszystkim taka hm… „symbioza” z bakteriami i brudem – choć zapewne znajdą się jej zwolennicy – jest jednak wątpliwą korzyścią dla naszego zdrowia. Ubrania trzeba regularnie odkażać i kropka.

Jak więc wykonać pranie korzyścią dla naszego zdrowia i środowiska?

Pranie ręczne

Czasem pranie ręczne jest niezbędne – delikatne tkaniny mogą ulec zniszczeniu w pralce. Czy jednak są chętni, którzy w trosce o środowisko byliby gotowi prać w ten sposób wszystko? Zastanówmy się nad korzyściami tego rozwiązania… Z pewnością zyskamy parę groszy oszczędzając prąd. Stracimy jednak mnóstwo czasu a „czas to pieniądz” ;)) więc de facto wyjdziemy „na zero”. No chyba, że ktoś naprawdę nie ma żadnych zajęć zarobkowych, ani żadnego hobby, wtedy można w ramach relaksu wyrzynać sobie ciuszki – wyrobimy sobie bicepsy i odrzucimy całą skumulowaną w nas złą energię 😉 Nadal otwarty pozostaje jednak problem chemikaliów…

Ekologiczne pranie w pralce

Przyjrzyjmy się parametrom, jakie oferuje nam pralka automatyczna. Możemy wybierać czas prania, ilość obrotów przy wirowaniu oraz temperaturę wody. Na logikę – im wyższa temperatura, tym więcej zarazków zabijemy. To prawda. Okazuje się jednak, że nawet pranie w 40oC może dokładnie oczyścić naszą odzież, jeśli później suszymy ją w suszarce bębnowej lub w pełnym słońcu. Również prasowanie sprzyja pozbyciu się niechcianych „gości” z naszych tkanin. Jeśli jednak pierzesz ścierki kuchenne (najbrudniejszy materiał w domu) lub ręczniki, dobrze jest je od czasu do czasu przeprać w wyższej temperaturze. 60 oC będzie optymalne.

Jeśli zaś chodzi o czas prania to oczywiste jest, że im krótsze, tym lepiej dla planety bo oszczędzamy energię. Tak naprawdę musimy jednak odpowiednio „wyważyć” wszystkie te trzy parametry. Jeśli pierzemy w wysokiej temperaturze, to pierzmy krócej, jeśli wybierzemy zimniejszą wodę, lepiej cykl nieco wydłużyć. Nie bez znaczenia jest też ilość obrotów. Im ich więcej, tym krótszy proces suszenia. Można wtedy zrezygnować z suszarki bębnowej (co też jest ukłonem w stronę ekologii). Problemem jest jednak to, że duża ilość obrotów to bardziej pogniecione pranie – a więc konieczne będzie wówczas sięgnięcie po żelazko. Zatem i tu, musimy rozważyć co lepsze.

Osobiście jestem zwolenniczką suszenia na zewnątrz (balkon, taras itp) aby nie kumulować wilgoci na mieszkaniu. Ale oczywistym jest, że w naszej strefie klimatycznej nie zawsze tak się da. Jeśli już decydujemy się na suszarkę bębnową, koniecznie wybierzmy taką z optymalną klasą energetyczną (A+, A++, a nawet A+++), bo takie zużywają najmniej prądu.

Co zamiast proszku?

Skoro detergenty szkodzą planecie, to co w zamian? W internecie można znaleźć sporo przepisów na własny proszek do prania. W skład wchodzi zawsze:

  • boraks
  • soda oczyszczona
  • płatki mydlane
  • woda

Ja wolę jednak kupić gotowy „eko proszek” a zamiast płynu do płukania użyć octu.

Co zamiast płynu do płukania?

Jak już wspomniałam, odpowiedź jest banalna i z pewnością każdy z Was ma to w kuchennej szafce. Ocet. Zwyczajny spirytusowy ocet. Choć wydaje się, że śmierdzi, to jednak wspaniale neutralizuje zapach brudnego prania i odświeża nasze ciuszki 🙂 Polecam:)

A Wy? Jakie macie patenty na eko-pranie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *